Wielkim zagadnieniem, które nie może ujść uwadze żadnego duszpasterza, jest wezwanie Ojca Świętego do czynnego zaangażowania się w działania na rzecz ubogich. Papież mówił o tym podczas Pielgrzymki wielokrotnie, wyliczając niemalże wszystkie formy ubóstwa występujące dziś w naszej Ojczyźnie. Już podczas powitania na lotnisku w Balicach padły z Jego ust następujące słowa: "Sprawy polskie leżą mi bardzo na sercu. (...) Kościół zawsze przypominał, że nie można budować szczęśliwej przyszłości społeczeństwa na ludzkiej biedzie, na krzywdzie człowieka, na cierpieniu brata. Ludziom kierującym się duchem nauki społecznej Kościoła nie może być obojętny los tych, którzy pozostają bez pracy, żyją w coraz większym ubóstwie, bez perspektyw poprawy swojego losu i losu swoich dzieci". Na krakowskich Błoniach Papież kontynuował ten wątek, mówiąc: "Trzeba spojrzenia miłości, aby dostrzec obok siebie brata, który wraz z utratą pracy, dachu nad głową, możliwości utrzymania rodziny i wykształcenia dzieci doznaje poczucia opuszczenia, zagubienia i beznadziei. Potrzeba wyobraźni miłosierdzia, aby przyjść z pomocą dziecku zaniedbanemu duchowo i materialnie; aby nie odwracać się od chłopca czy dziewczyny, którzy zagubili się w świecie różnorakich uzależnień lub przestępstwa; aby nieść radę, pocieszenie duchowe i moralne wsparcie tym, którzy podejmują wewnętrzną walkę ze złem".
Sfera ubóstwa, zdaniem Papieża, jest więc bardzo szeroka. Ubóstwo duchowe, moralne, materialne. Rozmiary ubóstwa przerażają nie tylko ubogich, ale również tych, którzy żyjąc obok nich są w sumieniu wezwani do niesienia pomocy. Papież, świadom złożoności problemu, podkreśla konieczność rozwiązań systemowych i prawnych. Postulaty te kieruje do polityków i ekonomistów, prezentując przy okazji chrześcijańską wizję człowieka, pracy i własności. Przypomina jednak, że nie mniej niż środki finansowe potrzebna jest dziś wyobraźnia miłosierdzia. Czym ona jest tłumaczy w liście apostolskim Novo millennio ineunte. Tak pisze: "Potrzebna jest dziś nowa wyobraźnia miłosierdzia, której przejawem będzie nie tyle i nie tylko skuteczność pomocy, ale zdolność bycia bliźnim dla cierpiącego człowieka, solidaryzowania się z nim, tak aby gest pomocy nie był odczuwalny jako poniżająca jałmużna, ale jako świadectwo braterskiej wspólnoty dóbr. Winniśmy postępować w taki sposób, aby w każdej chrześcijańskiej wspólnocie ubodzy czuli się jak u siebie w domu". Nowa wyobraźnia miłosierdzia to więc nie tylko szukanie środków materialnych, ale również a może przede wszystkim otwieranie serca, "postrzeganie drugiego jako kogoś bliskiego, co pozwala dzielić jego radości i cierpienia, odgadywać jego pragnienia i zaspokajać jego potrzeby, ofiarować mu prawdziwą i głęboką przyjaźń" (NMI 43). Podobną myśl dotyczącą natury miłosierdzia znajdujemy w encyklice Dives in misericordia. Miłosierdzie to nie tyle litość, ale: "dowartościowywanie, podnoszenie w górę, wydobywanie spod wszelkich nawarstwień zła, które jest w świecie i w człowieku".
Wniosków i zadań wynikających z powyższych wypowiedzi papieskich może być bardzo dużo. Nie sposób wszystkich ich wymienić. Zależą one z jednej strony od lokalnych potrzeb, z drugiej od możliwości, odwagi i pomysłowości duchownych i świeckich. Troska Kościoła o bezrobotnych albo jeszcze szerzej o tych, którzy tracą nadzieję, wydaje się rzeczą konieczną. Papież nie tylko ich wspominał, ale dawał wyraźnie do zrozumienia, że rozumie ich położenie, że wie, co czują: "Trzeba spojrzenia miłości, aby dostrzec obok siebie brata, który wraz z utratą pracy, dachu nad głową, możliwości utrzymania rodziny (...) doznaje poczucia opuszczenia, zagubienia i beznadziei". Wiadomo, że nie jesteśmy w stanie dać pracę bezrobotnym, ale możemy być z nimi, być blisko nich, być dla nich. Naszym zadaniem jest ukazywać im motywy nadziei, których mogą się uchwycić. Nadzieja to jeden z najbardziej podkreślanych przez Papieża owoców modlitwy o Boże miłosierdzie. Tak jak przed laty Msze św. w intencji Ojczyzny gromadziły tłumy spragnione wolności, tak może dziś istnieje potrzeba gromadzenia tych, którzy wraz z utratą pracy utracili bądź tracą nadzieję. Być może tłumów nie będzie, ale przecież Dobry Pasterz dla jednej zagubionej owieczki gotów jest poświęcić wiele (czasu, energii).
Msza św. w intencji wytrwania w nadziei raz w miesiącu może być jakąś próbą duszpasterskiej odpowiedzi na potrzeby naszych parafian, szczególnie w środowiskach miejskich. Spotkania takie nie powinny ograniczać się do Mszy św. Po Mszy św. można zorganizować spotkanie, podczas którego rozmowy i wymiana myśli mogą pomóc uczestnikom w wyrwaniu się z izolacji i poczucia osamotnienia.
Omawiane zagadnienie otwiera wielkie pole dla działalności o charakterze charytatywnym. W każdej parafii powinno dziś funkcjonować koło Caritas. Pragnę jednak podzielić się kilkoma pomysłami, które z mniejszym lub większym powodzeniem realizują w niektórych parafiach różnego rodzaju wspólnoty i grupy. Bezpłatne korepetycje dla uczniów słabych pochodzących z rodzin ubogich prowadzone przez nauczycieli wolontariuszy (np. emerytów) - parafia św. Wawrzyńca w Kutnie. Świetlice przyparafialne dla dzieci z rodzin wychowawczo niewydolnych (tu potrzebna jest pewna systematyczność) - parafia Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Rawie Mazowieckiej, Świętego Ducha w Łowiczu, Cyryla i Metodego w Żyrardowie.
Na działalność charytatywną potrzebne są jednak środki finansowe. Nie jest zadaniem niniejszego wystąpienia szukać sposobów ich pozyskiwania. Zarówno pomysłowość świeckich, jak i duchownych jest w tym względzie bardzo bogata. Nie brak z pewnością ludzi, którzy w taki właśnie sposób, cichy i dyskretny, będą chcieli wspierać działalność charytatywną prowadzoną w parafii. Należy jednak w takim wypadku co jakiś czas złożyć sprawozdanie z działalności charytatywnej przedstawiając dokonania i zamierzenia. Upewni to ofiarodawców, że ich pieniądze są dobrze wykorzystane i zachęci do dalszej pomocy.
Po Mszy św. na Błoniach krakowskich Papież zwrócił się do młodzieży, a w sposób szczególny do członków Ruchu Światło-Życie w słowach: "Przed trzydziestu laty powiedziałem, że osobiście bliski jest mi ten styl życia, jaki zaproponował młodym sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki. I tego zdania nie zmieniłem. Bogu dziękuję za ten ruch, który przyniósł tyle błogosławionych owoców w sercach młodzieży w minionych trudnych latach, a i dziś stanowi prężne środowisko duchowego rozwoju młodzieży i rodzin. Kochani Oazowicze, (...) jako biskup Rzymu nieustannie jestem z Wami w moich modlitwach i serdecznych myślach".
W tym miejscu wnioski duszpasterskie narzucają się same. W naszej diecezji istnieje ruch oazowy. Wielu księży, szczególnie młodych zetknęło się z nim, choćby w Seminarium. Warto byłoby zatroszczyć się jeszcze bardziej o wspólnoty działające w parafiach. A tam, gdzie rodzi się potrzeba ich powstania, trzeba pomóc w zorganizowaniu spotkania z animatorami i rozpoczęciu działalności.
Pomóż w rozwoju naszego portalu