Wielki Post to czas, który skłania nas do refleksji nad własnym życiem, do weryfikacji naszego dotychczasowego postępowania. Przychodzi bowiem chwila zadumy, chwila prawdy, w której uświadamiamy sobie fakt, iż nasze poszukiwanie Bożych dróg jest tylko pozorne, że życie według Bożych przykazań jest tylko pobożnym życzeniem, a chęć kroczenia za Chrystusem, bycia Jego apostołem skończyła się na szczerej deklaracji i niczym więcej. Nasze życie stało się nieustannym biegiem ku fałszywej wolności. Często nasze wybory opierają się na własnych potrzebach. Staliśmy się egoistami i egoizmu uczymy własne dzieci. Daliśmy się wciągnąć w jakąś machinę posiadania. Ciągle nam mało, ciągle czegoś brak, ciągle jesteśmy niezadowoleni, bo to nie to, czego oczekiwaliśmy, czego pragnęliśmy. Często towarzyszy nam dziwne uczucie, jakbyśmy to nie my żyli, jakby to nie było nasze życie.
Prawda jest taka, że się pogubiliśmy. Chcieliśmy za wszelką cenę żyć na własną rękę, poza radykalnym prawem Boga. Baliśmy się cierpienia, konsekwencji, jakie niesie życie w Bogu, więc odrzuciliśmy je. Odrzuciliśmy swój krzyż i wybraliśmy życie, które jest życiem pozornym, pustym, może i efektownym, ale, niestety, bez efektu. Boimy się własnego krzyża, uciekamy przed nim. Kombinujemy, jak zostawić go gdzieś na uboczu, jak go zamienić, skrócić, czy pomniejszyć. Kombinujemy i nic nam z tego nie wychodzi, poza kolejną przegraną minutą, dniem, miesiącem. I tak nam mija rok za rokiem, a my zamiast do przodu, choć może czasem pod prąd, to stoimy w miejscu, a raczej cofamy się.
Krzyż jest powrotem do Boga, nas samych, do życia. Krzyż jest jedynym miejscem, gdzie człowiek uświadamia sobie, kim jest i po co tak naprawdę żyje, a raczej dla Kogo. Krzyż jest kompasem, drogowskazem człowieka, bez którego nie trafimy do bram raju. Krzyż czyni nasze życie sensownym, potrzebnym i celowym, i tak naprawdę czyni nas wolnymi.
Zawsze są dwie drogi, ta łatwiejsza i ta trudniejsza, zawsze są dwa wyjścia. I choć będzie tysiące realnych i logicznych wytłumaczeń, by wybrać tą łatwiejszą, to gdy będziemy patrzeć przez pryzmat krzyża, zawsze wybierzemy tą właściwszą. Zawsze też będzie nam towarzyszyć pokusa odrzucenia krzyża, pozostawienia go. Mamy prawo nie mieć sił, mamy prawo się wahać, mamy prawo się bać, jesteśmy tylko ludźmi. Nie jesteśmy jednak sami. Nigdy też sami nie dźwigamy własnego krzyża. Jest obok nas, kroczy z nami Bóg! W Nim nasza siła i nasza moc.
Pomóż w rozwoju naszego portalu